Zosia „biega” już regularnie i to nie tylko treningowo. Cóż tam deptak nad morzem, czy wzgórza Toskanii. Był czas przygotowań, nadszedł czas startów. Wpierw był z mamą Bieg Dominika, a ostatnio Bieg Westerplatte. To już nie przelewki. Trasa wynosiła równo 10 km. Na starcie spotkaliśmy jeszcze dwie pary tatusiów z córeczkami w wózkach. Wystartowaliśmy razem i z każdym kilometrem podkręcaliśmy tempo! Najpierw 6″/km, a na końcu aż 5’15”/km. Niestety Krzysiek z Mają musieli zaliczyć przerwę techniczną, bo zostali z tyłu, ale Robert z Natalką i ja z Zosią skończyliśmy bieg równo. Czas: 55’51”. Było super :)) Gorąco polecam ojcom i matkom!
Ważna uwaga odnośnie wózka – nie przejmujcie się nim za bardzo. Nasz trójkołowiec dobrze sprawdza się przy bieganiu, choć brakuje mu „rowerowego” hamulca. Krzysiek i Maja mieli sprzęt bardziej sportowy – większe i pochylone koła oraz odpowiedni hamulec, natomiast Robert i Natalka zwykły głęboki wózek na czterech dość małych kółkach. Biegnąc nie zauważaliśmy większych różnic.